A wiec...dotarlysmy do Mendozy. To takie troche nasze polskie Zakopane, tylko wieksze:) Nie mamy tu niestety nikogo z couchsurfingu wiec musialysmy sie zadowolic hostelem. W sumie nie jest zle, 15 osobowa sypialnia i tylko my 3 w srodku:) tylko warunki....troszke odbiegaja od tych, ktore mialysmy w pieknym domku w Buenos. Ale nie ma co narzekac.
Nastepnego dnia rano wyruszylysmy na rafting. Zeby dojechac do rwacej rzeki musialysmy przebyc mniej wiecej 80 km (samochodem oczywiscie). Trasa byla piekna, wszedzie w kolo gory, wspaniale, osniezone i winnice (ten region slynie z najlepszych win w calej Argentynie). W koncu dotarlismy do rzeki. Uzbrojono nas w pianki do plywania, kaski i inny profesjonaly sprzet i ...do wody:) 28 kilometrow po dosc rwacej rzece, swietne uczucie! Trzeba byl sie niezle owioslowac i "powalczyc" troche z rzeka ale na prawde warto. Doska jako pierwsza skonczyla w wodzie, wyrzucilo ja na jednym z zakretow:) ale spokojnie, naszemu przewodnikowi-ratownikowi zajelo doslownie sekunde zeby ja "wylowic". To tutaj chleb powszedni:) Wspaniale szalenstwo z falami!! Mamy zdjecia ale niestety komputer w hostelu jest tragiczny i nie da sie ich na razie zalaczyc, ale badzcie cierpliwi i zerkajcie od czasu do czasu na tego posta, na pewno dodamy.
Co wiecej, stwierdzilysmy, ze uciekniemy jeszcze bardziej w nature i jutro raniutko jedziemy pod sama granice z Chile do Punte del Inca. To malutka miejscowosc gorska, mamy zamiar pochodzic troche po okolicy. Musimy sie poruszac bo po tych wszystkich metropoliach czujemy sie zastane;)
Dziekujemy jeszcze raz wszystkim za komentarze, nie zawsze odpowiadamy na nie ale zawsze sie z nich smiejemy;) i ogromnie nam milo, ze sie z nami w taki sposob laczycie.
Nastepna relacja juz ze szczytow gorskich. Zobaczymy czy uda nam sie zobaczyc jakas Argentynska lame;) a moze cos wiecej? Sciskamy wszystkich mocno!
********************************************************************
So here we are in Mendoza. This time we didnt have any couchsurfer to stay with so we had to find a hostel. Hmmit wasn´t really bedroom..good thing nobody else was there. But we don´t want to complain, tomorrow the real adventure is going to start. The next day we woke up early morning to go to the rafting. Arround 60 miles away from Mendoza, surrounded by Andy Mountains-beautiful. Doska said that the river didn´t look very scary but she changed her mind (look photo). It was great to fight with the waves. Real adventure. Some of us didn´t manage to hold on the boat and finished in the river. Hopefully our guide (Krosty - I called him Crusty the Clown) knew what to do, it took him only a few seconds to get the person back in the boat.
Great fun, we really recommend it! And tomorrow little plan change, we are heading to high Andy Mountains, looking for more adventure...