Pobudka 5 rano. Wyruszamy w Andy na 3 dni taki jest przynajmniej plan. Jedziemy do najdalej wysunietych miejscowosci gorskich przy granicy chilijskiej. Autobus podmiejski kosztuje nas 16 peso (okolo 14 zl). Jedziemy 4 h, po dwoch zaczynaja sie juz krajobrazy wysokogorskie. Wedlug informacji powinnysmy juz zblizac sie do naszego miejsca docelowego ale, dookola tylko gory i gory. Oprocz nas sami tubylcy. Los Penitentes, krzyknal kierowca. Wysiadamy. A tu nic! Pare opustoszalych budynkow 2 psy, wyjace lamy, i co najgorsze zadnego otwartego hostelu. Oczywisice niec ze sladow ludzkosci, bo natura jak najbardziej zapierajaca dech w piersiach. Zreszta zobaczycie na zdjeciach.
Udalo nam sie znalezc homo sapiensa jednego. Ziuta krzyczy: 'Pomocy gdzie jest jakis otwarty hostel' Pan wskazal na rozwalajaca sie chalupke. Uff. W chalupce pusto ale ladnie. Hola! ktos krzyknal. Po paru minutach wyszla kobitka odrazu widac ze tutejsza. Owszem mozemy zanocowac ale za kosmiczna cene 60 peso. Podrapalysmy sie po glowach chwile i stwierdzialysmy... nie ma wyjscia, w sumie jestesmy na pustkowiu. Nasz plan po woli zaczynal sie zmieniac, 3 dni,przy takich cenach i takim nadmiarze atrakcji, to raczej nie mozliwe. No ale ruszylysmy na rozpoznanie terenu do Puenta del Inca. O tym miasteczku (hmm, miasteczko to za duzo powiedziane) w nastepnej relacji, teraz tylko dodamy pare slow o Los Penitentes. Jest to typowy gorski resort, okolo 10 schronisk, 1 stacja benzynowa, 0 sklepow, 0 domow prywatnych;) Los Penitentes to tez jedna z mozliwych tras wejsciowych na Aconcague. Skonczyla sie tu wlasnie zima, jest po sezonie dlatego tak pusto. Wszystkie szczyty sa jednak nadal osniezone i niestety nie do zdobycia dla nas. Jest zimno, dobrze ze mamy kurtki i czapki (Ziuta nie miala i jej sie udalo bo kupila inkowska). sniegu jest jeszcze sporo.W ogole jest swietnie, popatrzcie.
*************************************************************************
5 am in the morning. We are leaving to see the mountines at least for 3 days, that's the plan. Only 4 hours away from Mendoza and what a view! Look at it your self, we can't belive we are seeing it. Sudenly the driver shouts Penitentes (our stop) but we can't see there anything, only few houses....so empty. We manage to find a hostel , the only one open in the area, actually it looked like a little cottage. To expensive like for it offered but...we had no choice. We left the bags ans went to for a walk to Puenta del Incos (about 6 km away).
Few more words about Los Penitentes. It's a kind of winter spa place only....it's not wnter anymore so it's compleatly empty. We can see something about 10 hotels/hostels, 1 filling station, 0 shops, 0 local houses...:) you got the picture?