Na dalekim zachodzie Argentyny, wsrod malowniczych wysokich Andow, na wyskosci ok.2700 m npm ukryla sie zywa legenda... Most Inkow. Twor natury. Wykuty w zolto-pomaranczowej skale przez przeplywajaca pod nim rzeke Horcones. Jej zrodla siegaja najwyzszego szczytu Andow. Moze wiec Most Inkow to wiadomosc, ktora swiatu przeslala Aconcagua? Kto wie...
My na jego widok zaniemowilysmy. Jest przepiekny, misternie wyrzezbiony i nie mozna oprzec sie wrazeniu, ze nalezy on do innego swiata. Tamtego swiata. Tamtego czasu.
Miasteczko jest wieksze od ¨naszego¨ Los Penitentes o zaledwie pare domow mieszkalnych i... o prawdziwy indianski targ! Zakochujemy sie w nim od pierwszego wejrzenia! Te kolory, materialy, recznie robione swetry, czapki, szaliki, wyroby gliniane, kubeczki do mate - istna tecza na tle bieli osniezonych szczytow! Wszystkie trzy niemal rzucamy sie na wszystko, co mozna tam kupic. Ogladamy, dotykamy, przymierzamy, zachwycamy sie i usmiechamy ;) Jak juz wspomnialysmy wczesniej, Ziuta przebiera w czapeczkach, az wreszcie jedna nabywa, Doska targuje sie o przesliczny pled i wygrywa, a Pani Dorotka pozera jedno zdjecie za drugim, majac nadzieje, ze moze choc troche uda jej sie uchwycic te malownicza chwile.
Jest zimno - wyraznie odczuwamy na naszych twarzach i dloniach roznice 2 tysiecy metrow. Idziemy do ¨Aconcagua Snack Bar¨ na goraca herbate/kawe/czekolade, a potem powoli ruszamy wzdluz martwych juz torow do naszego schroniska, oddalonego o jakies 8km od Puente del Inca. Gory oswietlone lagodnym popoludniowym sloncem sprawiaja, ze co chwile przystajemy i... patrzymy, usmiechajac sie najszerzej, jak tylko sie da. Zgodnie stwierdzamy, ze zwiedzanie wielkich miast jest ciekawe, ale nie rowna sie z tym, co moze pokazac sama natura. Andy nas zaczarowaly. Jeszcze kiedys tu wrocimy... ;)
************************************************************************
Far far away in Argentina, somewhere between the colorful mountains of Andy, somthing about 2700 meters above the see level is our next legend...the Inca Bridge. Beautiful, really no words to describe. You can see it on the photos so...describe it yourself ;)
The town it selfs is a little bit bigger the our Los Penitentes, well ...few houses bigger but it has a local market, real indian one. With lots of clothes, hats, mate cups... we love it. So many colors, we would love to buy it all:) but only Ziuta is lucky, she got the hat:) It's cold, we can really feel the hight but emothion do the job and we can walk back to our baze. It was magical day. We think we will come back there :)