Chcialybysmy powiedziec, ze wino nas przyciaga, dlatego wrocilysmy do Mendozy. Prawda jest taka, ze gory nas troche zmeczyly. Te "male" trekingi po zboczach Andow daly sie we znaki. Jedna ma zakwasy, druga katar, a trzecia gardlo boli:)Postanowilysmy zrobic sobie jeden dzien odpoczynku. Zmienilysmy hostel. Udalo sie nam znalezc tanszy i przyjemniejszy. W nocy dowiedzialysmy sie, ze jest koedukacyjny, gdy trafil do naszego pokoju chrapiacy argentynczyk :)Musialysmy go tracac w nocy, zeby nie chrapal. Nadrabiamy zaleglosci interentowe, blogowe, mailowe, sprawdzamy bilety itd...Dzis zwiedzamy stare miasto, odpoczywamy w parku. Jadlysmy tez takie domowe jedzonko w barze na styl" baru mlecznego". Pyszna smazona rybka, ryz, posypany jakims dziwnym rodzajem sera i salatka. Mniam. Oczywiscie gdyby nie podpowiedz tubylca, ze tam dobre jedzenie jest, to nie trafilybysmy na taka knajpke. Nasz hispzanski jest co raz to lepszy... choc Doska przekreca wszystko, co sie da, ale jakos sie dogadujemy. Nawet Pani Dorotka daje rade, bo sama zakupila w aptece gumowa gruszke ( nie z powodu kataru o nie) - jakis paproch chce wydmuchac z aparatu, aby zdjecia byly. Co do hiszpanskiego, to mamy mocne postanowienia uczyc sie go po powrocie i w trakcie wyjazdu rowniez...
....tu nastapila chwila po ktorej calkowicie zmienil sie plany podorozy.... a co sie stalo to opowiem po powrocie ale...W tym miejscu chcialabym podziekowac P. Dorotce i Ziucie za to ze sa bo hmm bez nich nie wrocilabym do domku. Dziekuje Wam dziewuchy!
(ps. wyjasnienie w kolejnych odcinkach bloga:)
*************************************************************************
Ok, we got a bit tired by the cold of the Andy's or like Doska said the Mendoza's wine wanted us to come back;) so here we are there again, just to have a little rest. We've found better adn cheaper hostel but what a suprice, our roommate was teribly snorring!!! We couldn't stend it so Doska cought his feet to wake him up :) heheh what an idea?!? but it helped!!!
What else...nice relaxing day, we went to the internet cafe to answer all the friends and write this blog and sudenlly...Doska got robbed. The thief was a professionalist, it was just a moment and all documents, credit cards etc. were gone...Good that we are safe, it's not that bad the only proble is the passport. We have to change our plans and go to Buenos Aires to make new one....Well, like I said, the most importent thing that we are safe :) and optymistic:)