Wraz z przyjazdem do Corodoby zaswiecilo sloneczko. Tak juz jest ze gdzie sie nie pojawimy jedziemy z nami dobra pogoda. Przynajmniej tak nam mowia. Cordoba to miasteczko typowo studenckie. Spedzamy tu caly dzien bladzimy po malych uliczkach podziwiajac jego uroki. Dzis caly dzien na swiezym powietrzu lacznie ze sniadaniem i obiadem w parku. Zajadamy sie pysznymi buleczkami. Argentyna jest poprostu mistrzem kulinarnym jesli chodzi rogaliki. Staly sie naszym ulubionym lakociem. A propos jedzenia. Argentynczycy na sniadanie jedza same slodki rzeczy plus kawa z 5 lyzeczkami cukru. Jezdzac w autobusach rano dostajemy alfajores przypominające ciasto piernikowe przełożone dulce de lece (nasze ugotowane mleko skondesowane w puszczce-karmel) i oblane czekolada lub lukrem i cukrem pudrem. Typowe dla Argentyny sa jeszcze empanadas, czyli tradycyjne argentyńskie pierożki sa podobne do polskich, podawane z nadzieniem mięsnym bądź warzywnym (kukurydza, kapusta pekińska, pory, oliwki...), jednak podstawową różnicą jest to, że są smażone, nie gotowane. Tym smacznym akcentem opuszczamy Cordobe i wyruszamy nad wodospoady Iguazu...
*********************************************************************
On the way to Buenos we stopped in Cordoba, nice students town. We spent most of the day walking arround the streets and...sunbathing in the park:) Yes, it's sunny here, real change after the mountains. It's so nice to realx after the stress of yesterday. We are eating delicious argentinian pastry and generally being lazy, hehe , what a life ;)