I od czego tu zaczac...
Sprawy troszke sie pokomplikowaly i nasza trojka musiala podzielic sie na dwie druzyny - Doska i Ziuta kontra Pani Dorotka. Dwie pierwsze ruszyly z Cordoba do Buenos Aires, zeby uzyskac w ambasadzie tymczasowy paszport dla Doski (zlodziej z Mendozy nie byl na tyle mily, zeby go zwrocic). W tym czasie Pani Dorotka dotarla do Paragwaju, do Ciudad del Este - miasta usytuowanego tuz przy granicy trzech krajow - Brazylii, Argentyny i Paragwaju.
Pytacie, jak jest w Paragwaju...
Hmm... Moze zaczne od tego, ze wystarczy przekroczyc granice brazylijsko-paragwajska i w tym momencie zaczyna sie inny swiat. Swiat bez praw, swiat ludzi ulicy, swiat tak skrajnie inny od europejskiego. Inny nawet od tego, ktory zdazylysmy poznac w Brazylii czy Argentynie. Kontrast uderza juz na granicy, ktora przekracza sie bez okazywania zadnych dokumentow. Bo tutaj ludzie nie potrzebuja dokumentow. Nie istnieja prawa jazdy, dowody rejestracyjne samochodow, tutaj nikt nikogo nie sprawdza. Nie ma przepisow drogowych, nie ma znakow, a jesli juz jakies sa, to i tak nikt ich nie przestrzega. Tutaj po prostu sie jest. I juz.
Sporo o mentalnosci Paragwajczykow dowiedzialam sie od Ojca Grzegorza - niesamowitego czlowieka, Jezuity, dzieki ktoremu mam dach nad glowa;) Mieszka tutaj od 2 lat i zdazyl juz troche poznac tutejszy swiat. Opowiada o nim duzo, a ja slucham. I nie moge uwierzyc...
Wczoraj wieczorem bylam na paragwajskiej Mszy, prowadzonej wlasnie przez Ojca Grzegorza. Zapomnialam, ze tu czas przesuwa sie o godzine do tylu, wiec dzieki tej pomylce mialam mozliwosc obserwowac przez godzine przygotowania do celebracji. Najpierw pojawila sie wieza z glosnikami, tuz obok oltarza i dwoch Paragwajczykow przez 20 minut przystosowywalo ja, ustawialo odpowiedni poziom glosnosci itp. Potem powoli zaczeli zbierac sie ludzie, pojawily sie dwie gitary i grupa spiewajaca, a na rozpoczecie mszy wpadly 4 osoby w maskach i, tanczac, przygotowaly oltarz. Byly oklaski, taniec i niesamowita atmosfera. Podobno jednak nie zawsze tak jest, wiec mialam szczescie.
Tyle na razie wiem o Paragwaju. Ale na pewno jeszcze dzis dowiem sie wiecej:)
*********************************************************************
Hmm, where should I begin..? Everything's got a bit more complicated and our trio had to separate: Doska nad Ziuta contra Pani Dorotka. The two first went from Cordoba to Buenos Aires, to get in the embassy a temporary passport for Doska (a thief form Mendoza wasn’t so kind to return it..). In the meantime Pani Dorotka headed to Paraguay, to Ciudad del Este – a city situated just beside the border line of three countries: Brazil, Argentina and Paraguay.
You are asking how it is here in Paraguay…
Hmm, maybe I will begin with saying that just after crossing the border stats completely different world: the World without law, the world of people who live no the streets, the world totally different for European one. The world different even form the one we’ve managed to know in Brazil and Argentina. The contrast is visible even at the border, which one can cross without showing any documents. Because here people don’t need documents. Driving licenses don’t exist, here no one checks anyone. There is no road rules or signs, and if any of them appears, no one stick to them. One just is here. That’s all.
A lot about Paraguayans’ character I have found out form father Gregory – an amazing person, Jesuit, thanks to whom I have a place to sleep. He lives here 2 years and so he knows this world a bit. He talks a lot about it, I listen. And I can’t believe it…
Yesterday evening I went to a Paraguayan mass, celebrated by father Gregory. I forgot to change the time for an hour earlier and thanks to that mistake I had an opportunity to watch for an hour the preparations to the celebration. First a stereo with speakers appeared next to the altar and two Paraguayans started to set it. Then the people started to gather, two guitars and a group of singers appeared and at the beginning of the mass 4 people in masks started to dance and to prepare the altar. There was applause, dances and amazing atmosphere. Purportedly it is not like that every time so I was lucky.
So that’s all about Paraguay for now. But I will find out more for sure :) .