Upal zar slonca leje sie z nieba a my z kokosami w reku opalamy sie. Widok przepiekny na ocean palmy i pieknych umiesnionych brazyliczykow ;)Sobota na plazy z przyjciolmi Daniela oraz z Felipe ktory dolaczyl do nas w poludnie. Woda ma okolo 20 st wiec my szalejemy w wodzie choc jestesmy jedyne- oprocz serferow. Jest dosyc duzy wiatr wiec fale sa olbrzymie ale to jest niesamowita frajda jak wpadamy na nie pod nie lub je przeskakujemy. Po plazy idziemy na lunch Filipe stawia. Na obiad jadlysmy: Feijoada (czerwone mieso z czarna fasola) Isca de peixe (smazona male rybki) pastel de siri ( czarna fasola z maniokiem) oraz duzo pysznych sokow ze swiezych owocow. Wieczor spedzamy na Lapa- dzielnica pubow knajpek oraz samby ktora rozbrzmiewa z kazdego baru. Rio jest obledne jesli chodzi o sambe tutaj wszyscy ja tancza wszedzie bez wzgledu na wiek. Mily wieczor uplywa nam przy zywej muzyce oraz lokalnym piwku -Skol. Dzis spimy w hostelu poniewaz przyjechal Filipe i chcemy z nim spedzic jak najwiecej czasu. Rio jest obledne i bardzo drogie. Dzis ( niedziela) bylysmy na Sugar Loaf olbrzymia gora z ktorej jest przepiekny widok na cale Rio a przede wszystki Christo Redento. Pani Dorotka zrobila pare ladnych zdjec mimo brzydkiej pogody.Niestety troche pada ale ciagle jest 22 st ciepla. Doska chodzi w krotkiej koszulce bo twierdzi ze jest w Brazyli i tu musi byc cieplo. Filipe zabiera nas na prawdziwy brazylijski targ. Nic nie kupujemy choc kusi nas niezmiernie. Tradycyjny obiad brazylijski skladal sie z Camarao ao alhoe Oleo (krewetki grilowane z kolendra) Carne de Sol/Alpino Frito (grilowane miesko z ziemniakami, ktore ksztaltem przypominaja pietruszke) oraz soki Cacau (sok z owocow kakao) Capuacu, Caja, Umbo. Pysznosci. Mamy zmiane planow w naszej wyprawie....Zmiana planow polega na tym ze jedziemy prosto do Buenos Aires a wlasciwie nie tak prosto bo przez Igazu. Brazylija ma jednak duze utrudnienia dla turystow. Nie mozna placic karta kredytowa przez internet albo autobusy jezdza sobie tylkow niektore dni. To spowodowalo ze musialysmy zostac jeden dzien dluzej w Rio. Na dodatek nie kupilysmy biletu do buenos bo najblizszy autobus jedzie dopiero w czwartek. Jedziemy wiec do Igazu. Dodatkowy dzien spedzilysmy na dworcu (2,5 h) kupujac bilety i wysylajac kartki. Santa Teresa to dzielnica aktorow i fotografow ogolnie mowiac artystow, to pomysl Pani Dorotki na spedzenie wtorku w Rio. Udajemy sie tam autobusem nr 173 z dworca autobusowego. Ziuta mowi ze byl to autobus nr 13. Poniewaz Rio jest bardzo zroznicowane a granice pomiedzy dzielnicami zacieraja sie. To powoduje ze nigdy nie wiesz czy jestes w tej 'dobrej' czy jestes w tej 'zlej'. Przez moment bylysmy w tej drugiej. Ale rekacja byla szybka i udalo nam sie zlapac taxi ktora zawiozla nas do celu. Piekna stara dzielnica w stylu kolonialnym. Czuc artystycznego ducha. Pani Dorotka zrobila pare ladnych zdjec ( ale nie pokazemy narazie). Z Santa Teresa wsiadamy do malej prehistorycznej kolejki ktora wiezie nas waskimi uliczkami pelnych barwnej pokolonialnej architektury. Podroz kosztuje nas 0.60 Reala ( 0.8 zl). Konczy sie w Centro ( dzielnica biurowa). Koniec pobytu w Rio -robimy pozegnanie na plazy. Czas zmienic miejsce.Odezwiemy sie jak bedziemy mogly. Pozdrawiamy wszystkich w deszczowej Polsce i dziekujemy za slowa otuchy!!Wypijemy za was mleko kokosowe hehe.
********************************
Great heat, very strong sun and we, with coconuts in our hands, are sunbathing. Beautiful view at the ocean, palm trees and beautiful, fit Brazilians ;). Saturday at the beach with Daniel’s friends and with Felipe, who joined us at noon. The water is so warm, so we are going crazy swimming and enjoying – surprisingly we are the only ones, except from surfers. The wind is quit strong and the waves huge, but it’s a great fun to play with them. After that we are having lunch, Felipe pays. We have: Feijoada (red meat and red beans), Isca de peixe ( wee fried fish), pastel de siri (black beans with manioc) and plenty of delicious juices made from fresh fruits. We are spending the weekend in Lapa – the district full of pubs and little bars, where you can listen to samba tones. Rio is crazy about samba – everybody dance here, no matter how old they are. We are spending a very nice evening listening to a lively music and drinking a local beer – Skol. Rio is amazing and very expensive. Today (Sunday) we went to see Sugar Loaf – a great mountain, from which you can have a breathtaking view to the whole Rio and most of all Christo Redento. Pani Dorotka made few nice pictures despite not nice weather. It was raining unfortunately, but still it was very warm. Doska was wearing a t-shirt, coz according to her, if you are in Brazil, it MUST be warm. Felipe is taking us to a real Brazilian market. Everything is very tempting, but we are not buying anything. We also had a traditional Brazilian dinner - Camarao ao alhoe Oleo (grilled shrimps with coriander), Carne de Sol/Alpino (grilled meat with potatoes) and juices: Cacau (a juice from cacao fruits), Capuacu, Caja and Umbo. Delicious!!!
We have a change of plans in our trip… We are going straight to Buenos Aires, or… maybe not that straight, coz via Igazu. It’s not easy to be a tourist in Brazil... One can’t pay with a credit card for internet transactions or the buses depart only few days a week... Coz of that we have to stay one day longer in Rio. The first bus to Buenos goes on Thursday, so we decided to travel via Igazu. We are spending that extra day at the bus station buying tickets (2,5 hours!!!) and sending postcards. The rest of the day, thanks to Pani Dorotka’s idea, we are spending in artistic district Santa Teresa. We are taking a bus number 173. Ziuta says it’s 13. The differences between districts in Rio are blurry, so we never know if we are in this ‘right’ one or ‘wrong’ one. For a moment we are in this second one.., but we react very fast, finding a taxi that takes us to Santa Teresa – our aim. A beautiful district in colonial style., one can feel artistic spirit here. Pani Dorotka took some nice pictures (we won’t show them yet). Coming back from Santa Teresa we are taking a small ‘prehistoric’ tram, a ticket costs 0.60 Real (20 cents).
We are saying ‘good-bye’ to Rio at the beach – it’s time to change place.
Thank you for all the warm words!! We will drink a coconut milk for you, hehe.