Peru przywitalo nas tak:
Kiedy Pani Dorotka wychodzila z peruwianskiego urzedu migracyjnego z kolejna pieczatka w paszporcie, podszedl do niej Peruwianczyk...
- De donde eres? (Skad jestes?) - zapytal.
- De Polonia - grzecznie odpowiedziala Pani Dorotka.
Na to Peruwianczyk:
- No tienes Polonia pieniazki?
I tu Pania Dorotka zamurowalo. Ale ze nie miala przy sobie ani Polonia pieniazki ani Peru pieniazki, grzecznie przeprosila pana Peruwianczyka, ktory rzucil jej na pozegnanie: ¨Do widzenia¨.
A potem byla la FIESTA!!! Czyli wielki karnawal w Puno z niewiadomo jakiej przyczyny. Dluuuuga parada grajaco-tanczaca przeszla glownymi ulicami miasta, a nad jeziorem mnostwo straganow, sklepikow pelnych roznosci, ludzi lezacych na trawie i... smieci. Jezioro Titicaca od strony peruwianskiej zrobilo na nas znacznie mniejsze wrazenie niz od strony boliwijskiej. Moze byloby inaczej, gdybysmy mialy czas na zwiedzenie wysp z trzciny, ale nie mialysmy, wiec krajobraz zlozony z miasta okropnie zaniedbanych domkow i jeziorowego rozlewiska, nie przypominajacego tego w Copacabana, nie zachwycil nas. Pojawilo sie jednak cos, czego po stronie boliwijskiej ani zadnej innej nie doswiadczylysmy... Otoz w porcie, wsrod kolorowych straganow, zobaczylysmy zbiorowisko ludzi. Slychac bylo smiech i glos z mikrofonu, wiec podeszlysmy. A ze wiekszosc mieszkancow kontynentu poludniowoamerykanskiego siega nam do ramion (a Pani Dorotce do pasa;), po dwoch sekundach nas zauwazono. ¨Amigos!!!¨-pani przebrana za klauna krzyknela. Potem zaczely sie pytania skad jestesmy, jak mamy na imie i nagle wciagnieto nas do srodka kregu. Mowiac w skrocie - stalysmy sie rekwizytem skeczow kabaretowo-komicznych w Peru. Bylo smiesznie. Zreszta sami zobaczycie, bo Ewelina zdazyla nagrac filmik zanim pani zgarnela ja do srodka. Jak uda nam sie wrzucic go na youtube, damy znac :)
Z Puno polecamy jeszcze restauracje wegetarianska i mototaxi.
Ciag dalszy nastapi - w Arequipa :)
***********************************************
When Pani Dorotka was walking out of Peru's central office with another stamp in our passports, a Peruvian approached her...
- De donde eres? (Where are you from?) - he asked
- De Polonia - answerd Pani Dorotka kindly.
And he said:
- No tienes Polonia pieniazki? (Do you have Polish pieniazki?=Polish money)
Pani Dorotka was speachless for a moment. But she had neither Polonia pieniazki nor Peru pieniazki, so she said sorry and: 'Do widzenia' (Good bye).
And then, there was la FIESTA!! A big carnival in Puno; we don't know what was the occasion. A loooong parade with people playing music and dancing walked through the streets and by the lake there were many stalls, little shops, people sitting on the grass and...garbage. Titicaca lake on the Peru side didn't make such a big immresion on us as on Bolivian side. Maybe there would have been different if we had time to see the cane islands, but we hadn't so the landskape with very poor houses and the lake didn't rave us. But then appeared something we haven't seen anywhere before... In the harbour, in the middle of colorful stalls there was a big gathering. There where laughters and someone was talking to the microphone, so we approached. And because most of the South American continent's inhabitants are much much shorter than us, we were noticed in an eyeblink.'Amigos!!!' - a lady in a clown's disguise shouted. Then they started to ask us where are we from, what are our names and suddenly we were in the middle of the ring. To cut it short - we became props in a comic sketch in Peru! It was funny. You will see yourself, because Ewelina managed to make a short film. We will put it on youtube and let you know :)
From Puno we can recomend vegetarian restaurants and mototaxi :)
To be continue - in Arequipa :)