Geoblog.pl    triodorio    Podróże    Latin America / Ameryka Łacińska    Dzikie zycie Amazonki/ Wild life of Amazon
Zwiń mapę
2008
22
lis

Dzikie zycie Amazonki/ Wild life of Amazon

 
Peru
Peru, Iquitos
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 21676 km
 
Nadeszla sobota - dzien wolny:) Przed poludniem wyruszamy z Jagoda do Quistococha - parku polaczonego z naturalnym zoo i jeziorem. Dzien jest upalny. Tu nie da sie zapomniec, ze otacza nas selva (dzungla). Wysoka temperatura i wilgotnosc powietrza dzialaja tak, ze cialo lepi sie od rana do... rana;) Po kilkadziesiat razy dziennie oblewaja nas gorace poty, a gra w siatkowke z dzieciakami to istna sauna. Czerwonoskorymi jestesmy tu my :)
Zoo w Quistococha jest o wiele bardziej ludzkie od tego z Pucallpa. Tutaj zwierzeta maja duze wybiegi, a niektore w ogole chodza sobie wolno po terenie. Widzimy tapiry, kapibary, paiche (ogromniaste ryby z Amazonki), malpki, roznokolorowe papugi, cale mnostwo innych zwierzakow i delfina, z ktorym zwiazana jest jedna z legend selvy. Otoz mieszkancy dzungli wierza (i to wierza rzeczywiscie!), ze delfin (tzw. bufeo colorado) o zmroku slonca moze zamienic sie w czlowieka... Jest to zawsze mezczyzna, gringo - blondyn w butach z wezowej skory. Wychodzi na brzeg, aby uwiesc peruwianskie kobiety. A potem wraca do glebin rzeki, pozostawiajac na ladzie zlamane serca. To jedna z wielu legend, ktore mialysmy okazje tu uslyszec. Reszte opowiemy po powrocie :)
A kawalek dzungli, ktory widzialysmy w Quistococha, byl niesamowity - ogromny, soczyscie zielony i dziki. Cos jest w tutejszym przyslowiu, ktore mowi, ze dzungla najpierw Cie w sobie rozkocha, potem zaczaruje, a wreszcie zabije. Pierwszy etap za nami - jestesmy w niej zakochane. I to nie tylko w niej, ale tez w owocach, ktorych tu probujemy. Owocach przedziwnych - anona, aguaje, guava, pepinillo dulce, granadilla, papaya i wiele wiele innych. Owocowy raj, w ktorym grzeszymy lakomstwem :)


**************************************************

And so Saturday came – the free day :). Before noon we head with Jagoda to Quistococha – a park connected with a natural zoo and a lake. The day is scorching. It’s impossible to forget here, that we are surrounded by selva (the jungle). High temperature and humid air make our bodies sticky form early morning till… next morning :). Hindered times a day hot sweat comes on us and volleyball with children is like sauna. We are the redskins here :).
The zoo in Quistococha is much more humane than the one in Pucallpa. The animals have more space here and some of them are free to walk on the whole area. We see tapirs, capybaras, patches (huge fish from Amazon), monkeys, colorful parrots, many other animals and a dolphin, with which one selva’s legend is connected. The inhabitants of the jungle believe (and they really do believe!), that the dolphin (so called bufeo colorado) at the sunset transforms into a human… It’s always a man, gringo – a blonde wearing boots made form snake’s skin. He comes out of the water to seduce Peruvian women. And then he comes back to the river leaving a broken heart on the land. This is one of many legends we heard here. We will tell you the rest after we come back :).
And the piece of the jungle we saw in Quistococha was amazing – huge, juicy green and wild. There is something in local proverb, which says: first the jungle will make you fall in love in her, then she will disappoint you and finally she will kill you. The first stage is behind us – we are in love with here. Not only with here, but also with the fruits we taste here. Weird fruits - anon, aguaya, guava, pepinillo dulce, granadilla, papaya and many many others. Fruity paradise, where we sin with greediness :).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
Panna Anna
Panna Anna - 2008-11-28 17:12
Mam nadzieje, ze wyjedziecie przed trzecim etapem;) A owocowy raj to zaden grzech, samo zas zdrowie:P Milego!
 
jadzka i kamilo alias francuski piesek
jadzka i kamilo alias francuski piesek - 2008-11-28 23:37
my tez wdzielismy ciekawe zwierzatka tyle tylko ze w parku florystycznym w nicei, kamil sie panicznie bał strusia, który ponoc zza kratki by go mogl ugryzc, dzis nas pzedostani dzien w derry, wczoraj wrocilismy z lazurowego wybrzeza, bylo super super i rewelacyjnie, woda turkusowa, słoneczko, wspaniale jedzenie i w ogle piekne widoki no i ekstra bogate monaco( na ulicach jest czysciej niz u kamila w pokoju nawet jak posprzata hahaah), pozdrawiamy was ciule, razem oczekujemy waszych przygod jak koljenego odcinka czesia hahahaha pzdr
 
Wiesia
Wiesia - 2008-11-29 12:48
Wybaczcie mi, bardzo prosze, wiele dni bez odwiedzin na blogu... Mam nadzieje, ze ta przerwa sie juz skonczyla - jutro nadrobie wszystkie zaleglosci tlumaczeniowe! Jak zwykle zapiera mi dech w piersiach, kiedy patrze, mysle, wyobrazam sobie, ze tam jestescie.... Niech kazdy dzien bedzie dla Was piekny i dobry!
 
Agnieszka
Agnieszka - 2008-11-29 19:44
Cudne zdjęcia czekam na kolejne cudowności pozdrawiam :)) Agnieszka ta od Kingi T
 
Korka
Korka - 2008-11-30 18:01
Cześć dziewczyny, jak się macie? jesteście bardzo wytrwałe, p. Jagoda także! Życzę szczęścia w dalszym podróżowaniu. Ziutka przekazuję pozdrowienia od prof. Pasterskiego!!!Byłam osotatnio w naszej szkole i rozmawiałam z nim, pamięta i pozdrawia:) ja się dołączam! 3majcie się ciepło, choć ciepła to wam chyba nie brakuje (ale ja mówię o tym wewnętrznym:)
 
 
triodorio
DorotaEwelinaDośka DEDy
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 98 wpisów98 534 komentarze534 532 zdjęcia532 6 plików multimedialnych6
 
Moje podróże
16.09.2008 - 18.02.2009