Geoblog.pl    triodorio    Podróże    Latin America / Ameryka Łacińska    U stop wulkanu
Zwiń mapę
2008
16
gru

U stop wulkanu

 
Ekwador
Ekwador, Baños
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 23319 km
 
Niewielkie miateczko, otoczone gorami, z ktorych splywaja dzikie wodospady i ziejacy w poblizu wulkan Tungurahua... To wlasnie Baños - perla Ekwadoru.

Przybywamy tam w poniedzialkowy wieczor, dostajemy pokoj w najfajniejszym hostelu swiata (Plantas y Blanco) i jeszcze tego samego dnia zaprzyjazniamy sie z trojka przygodnych wspollokatorow - Paula (Irlandia), Megan (Kanada) i Jake (USA). Od tej pory niemal caly czas bedziemy spedzac razem - zuplenie jak na kolonii :)

Tak sie zlozylo, ze dzien naszego przyjazdu okazal sie ostatnim dniem trwajacej tu fiesty. Ulicami miasteczka przechodza liczne parady, kolorowe i glosne, a my znow zachwycamy sie barwnymi wyrobami ekwadorskimi - swetrami, hamakami, chustami, narzutami itp. Potem ruszamy do goracych zrodel! Tam rozdzielamy sie na chwile - Ewelina wraz z dziewczynami zanurza sie po szyje w naturalnie cieplym basenie, a Pani Dorotka kontempluje przy naturalnie zimnym wodospadzie. I tak mija popoludnie. A wieczorem... FIESTA!!! Na duzym placu gromadza sie chyba wszyscy mieszkancy Baños i wszyscy turysci. Jest scena, na ktorej zespol ekwadorski porywa ludzi w rytm salsy. A nas w rytm tanca porywaja ekwadorscy mezczyzni ;) Szalejemy niemal do polnocy. Dla nas zakonczeniem jest pokaz sztucznych ogni, po ktorym wracamy do hostelu, ale tlum ludzi jeszcze zostaje. I tanczy, tanczy, tanczy... :)

Baños to tez krolestwo aktywnosci sportowych. Mozna tu sprobowac raftingu, wspinaczki na szczyt wulkanu, splywu kajakowego, wypadu do dzunglii, zjazdow rowerowych itp. Decydujemy sie na to ostatnie. Cala grupa wypozyczamy 5 rowerow i jedziemy wyznaczona trasa wsrod gor i wodospadow. Po drodze przedzieramy sie przez tunele, odwiedzamy ¨ogrody Edenu¨, a najwieksza atrakcja jest przejazd szalona kolejka linowa (ktora nagle przyspiesza albo nagle zwalnia) z jednego zbocza kanionu na drugi - prosto w objecia wodospadu. Po paru godzinach postanawiamy wracac. Ladujemy wiec rowery na pake ciezarowki, potem ladujemy siebie na ta sama pake i ruszamy z powrotem.

Ciezko opuszczac Baños, ale reszta Ekwadoru wzywa. Wsiadamy wiec do autobusu ze swiadomoscia, ze Baños juz zawsze bedzie dla nas Niesamowicie Dobrym Czasem.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Panna Anna
Panna Anna - 2008-12-29 11:37
Szkoda, ze z tej fiesty zdjec nie ma:( U nas juz po swietach(troche mam zaleglasci) i znowu trza sie w pracy nudzic:// Skonczyl sie kurs bebnniarski uwienczony udanym wystepem i wlasnie wymyslilam, ze go zastapie kursem salsy:) Tak mnie jakos zainspirowalyscie;) Sciskam moooocccno:]
 
wolan(d)
wolan(d) - 2009-01-04 21:09
tez bym wolala ten zimny wodospad Pani Dorotki... ;)
wreszcie zawitalam w Wasze progi i rzecz jasna...jestem pod wrazeniem!!!!!!!!!!!!
sciskam obie! ***
 
 
triodorio
DorotaEwelinaDośka DEDy
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 98 wpisów98 534 komentarze534 532 zdjęcia532 6 plików multimedialnych6
 
Moje podróże
16.09.2008 - 18.02.2009