Czy wspomnialysmy kiedys, ze najpiekniejsze tradycyjne wyroby tkane i najbarwniejsze targi sa w Boliwii? Jesli tak, to dzis nadszedl dzien, w ktorym musimy temu zaprzeczyc. Slynne Mercado de Ponchos w ekwadorskim Otavalo pobilo wszystkie dotychczasowe targi! Przeogromny plac pelen wszystkiego, co tylko mozna sobie wyobrazic. Tkaniny, narzuty, chusty, hamaki, korale, gliniane naczynia, obrazy, swetry, czapki, torby i plecione kosze, kapelusze... Istna tecza tego, co moga stworzyc rece czlowieka. A do tego ubrane w tradycyjne suknie panie w chustach na glowach i pekach zlotych korali na szyjach.
Spacerujemy po targu, nasycajac wzrok i pamiec barwami Ekwadoru. Powoli zegnamy sie z tym niewielkim, ale malowniczym krajem, jeszcze tego samego dnia ruszajac ku granicy z Kolumbia...
*****************************************
Have we mentioned before that the most beautiful traditional woven handicrafts and the most colorful markets are in Bolivia? If so, today came the day we have to deny it. The famous Mercado de Ponchos in Otavalo defeats all the markets we have seen so far! A huge square full of everything one can imagine. Fabrics, bedspreads, headscarves, hammocks, dishes, paintings, jumpers, hats, bags, basket work… The rainbow of what man can make. And in the middle of all that ladies wearing traditional dresses and scarves with bunch of golden beads on their necks.
We walk through the market satiating our eyes and memory with the colors of Ecuador. We say good-bye to this small but scenic country and the same day we head to the boarder with Columbia…