Dublin - moj ostatni przystanek w drodze do domu. Ostatnia chwila poczucia, ze podrozuje. Ostatni krok. Nie ma tu ani palmowej egzotyki krajow tropikalnych ani szklanej egzotyki wielkich miast USA. Jest za to swoboda Europy, przedsmak domu.
Jeden dzien w stolicy Irlandii mija szybko. Zbyt szybko. Spedzam go z moja kuzynka Monika. Trzymam sie nienajgorzej pomimo 5-godzinnej zmiany czasu. Dawno nie widziana twarz dodaje mi energii:) Milo jest byc przez chwile swiadkiem tworzenia sie nowej rodziny, jaka rzezbia wlasnie Monika, Jean i dziecko, ktore juz wkrotce pojawi sie na swiecie:) Po raz pierwszy opowiadam tez o podrozy od poczatku do konca, pokazujac zdjecia, ktorych sama juz dawno nie widzialam. Jeszcze przez chwile jestem wiec Tam. Jeszcze przez chwile...
A potem przychodzi TEN poranek, ten ostatni poranek, w ktorym samolot zrzuca mnie na rzeszowska ziemie...